środa, 10 października 2012

Patrz i ucz się, czyli (nie)modnie w telewizji

Trochę mnie- śmiało mogę użyć tego sformułowania- drażni ocenianie przez telewizyjnych, etatowych stylistów, czy ktoś jest  ubrany dobrze, czy jest ubrany źle. Może, albo i na pewno dlatego, że moje gusta różnią się nieco od owych- akceptuje inność poglądów, ale czy na litość im się płaci za pochlebianie ponadprzeciętnej tandecie? Nie pamiętam już kiedy to było, włączam telewizyjną dwójkę i z zaciekawieniem czekam na zapowiedzianą wcześniej stylistkę mającą oświecić laickich widzów w sprawach panujących trendów. Co osoba ubrana w tak nie pojęty sposób ma do powiedzenia w omawianej dziedzinie?! Czekam z zaciekawieniem. Rozumiem, to telewizyjny kurs dla mas, dla zwykłych widzów, ale z góry zakładamy, że to maksimum ich możliwości? Przecież wmawianie ludziom że coś co jest brzydkie jest ładne i że to się tak nosi to przestępstwo. Ona ubiera modelki jak strachy na wróble; zakłada im ciuchy, które deklasyfikują stylizacje do wiejskich przebieranek. Ja mogę uznać, że ta Pani jest kostiumografem teatralnym i zna się na robocie tylko że... stylizowała postacie w serialach "Niania" i "Grzeszni i Bogaci" to może zna się tylko na tej discopolowej robocie? Okej, każdy jest fachowcem w swojej dziedzinie, czyli ona ma to na myśli, kiedy mówi, że dana stylizacja to hit sezonu i w czymś tam jeszcze będziesz wyglądać ultra modnie. Faktycznie, modele wyglądają jak przebrani, nie ubrani. Faktycznie, nasze seriale wyglądają na wyjęte z rzeczywistości, a osoby są ubrane absurdalnie, kuriozalnie. Ja takie przebieranki nazywam na siłę przestylizowanymi. Kiedy chcemy pokazać, że ktoś jest młody i wyluzowany to założymy mu tyłem na przód spodnie, jak ktoś raperem niech nosi czapeczkę z daszkiem z logiem disney'a... Tytułem końca- nie chcemy jarmarcznej edukacji, nie chcemy kiczowatej, kiepskiej i wymuszonej oświaty w zakresie ubierania. Już lepiej nas "ubierają" w Elle, Twoim Stylu i Fleszu. Proszę się zająć przerysowanym kreowaniem garderoby teatralnej, tam to jest pożądane!
Polecam: http://www.tvp.pl/styl-zycia/magazyny-sniadaniowe/pytanie-na-sniadanie/moda-i-uroda/buty-na-okres-przejsciowy/8496022




poniedziałek, 1 października 2012

Jak dobrać buty do ubioru, subiektywnie.

Dobranie obuwia do stroju dla wielu stanowi niemały problem. Po pierwsze większość osób nie zdaję sobie sprawy jak ważną (najważniejszą) rolę w ubiorze odgrywają buty! Po drugie nie wiedzą jak ich szukać, a de facto nasze sklepy im tego nie ułatwiają. Muszę przyznać, że sama jestem maniaczką butów, nie mogę jednak powiedzieć że kupuję ich tony. Mam całkiem sporą kolekcję, ale gromadzę ją bardzo świadomie. Niewiele jest, co wielokrotnie już podkreślałam, w Polsce ładnych i dobrych butów. Szczerze mówiąc rzadko ich szukam- najczęściej się po prostu trafiają. Mam nawet zasadę: bez względu na to go czy potrzebuję, ładnego obuwia nigdy nie odmawiam! Przechodząc do reguł dostosowania obuwia do naszego ubioru pragnę zaznaczyć że są one nieco subiektywne- nie uwzględniają bowiem takich przymiotów jak wzrost, waga czy długość nóg, a te czynniki składają się na dopasowanie obuwia do naszej sylwetki. Mogę jedynie zaznaczyć że odnosić się będą głównie do sylwetki szczupłej o stosunkowo długich nogach i wysokim wzroście.

Skoro już określiłam temat jako dobieranie obuwia do ubrania, elementem bazowym będą rodzaje outfitów. Pierwszy stanowić będzie strój typu casual, ze względu na największą częstotliwość jego występowania. Idealnie do codziennego nieoficjalnego okrycia nadają się brogsy (tak naprawdę uchodzą za buty bardzo uniwersalne), sztyblety oraz zamszowe lub licowe botki na średnim obcasie. Wszystkie wymienione rodzaje obuwia są komfortowe, a więc idealne do pozabiurowego czy pozaoficjalnego trybu życia.


Druga kategoria to outfit weekendowy, często zbliżony do casualowego. Taki typ stroju mówi sam za siebie:  ma być wygodny. Idąc tym tropem nietrudno się domyślić, że sama podstawa outfitu również powinna mieć tę cechę. Dlatego idealnie na weekend nadają się buty typu jazzówki, loafersy, buty pół sportowe, mokasyny, nobukowe i zamszowe botki na niskim i średnim obcasie, brogsy(uprzedzałam, ten rodzaj butów mieści się w każdej kategorii) oraz sztyblety(również dość uniwersalne).


Trzeci typ to ubiór oficjalny/biurowy. Tu często dookreśla rodzaj obuwia regulamin pracy stanowiący także o dresscodzie. But musi być z reguły elegancki, skromny, na średnim obcasie, nie pokazujący palców u stóp, o spokojnej barwie(przeważnie czarnej). Idealne zatem są buty z angielska zwane pumps, czyli klasyczne szpilki. Ale do pracy wspaniale nadają się także eleganckie botki o licowej a czasem zamszowej skórze, które częstokroć jesteśmy zmuszone nosić zimą.


Czwartą kategorię stanowi strój koktajlowy i wieczorowy. Tu panuje dość spora tolerancja: nie od dziś wiadomo, że modne panie lubią się na ogół pochwalić niesztampowym i oryginalnym obuwiem. Jednak preferowane jest obuwie eleganckie na obcasie niskim, średnim lub wysokim, oczywiście nie wyzywające. Zaliczać do tego wariantu będziemy szpilki, botki oraz sandały.



Ostatnim szczeblem tej outfitowej drabiny jest strój Black Tie czyli bezwzględnie wieczorowy. Odkąd jednak czasy się zmieniły, poza obowiązkiem założenia smokingu i długiej sukni, istnieje przyzwolenie na dowolność obuwia; tu stosujemy zasadę podobną jak przy stroju koktajlowym.




Poszukiwania odpowiedniego obuwia powinnyśmy zacząć od określenia swoich preferencji oraz cech sylwetki. Wysokie i delikatne szpilki nie są stosowne do przyciężkawej figury, ale nadają się dla niskich i drobnych postaci. Moją ostateczną zasadą jest zawsze wygoda, nie kupuje butów, jeśli wiem, że będę zmuszona je przebrać po kilku godzinach tańca. Dobrze też wybrać takie obuwie, na którym skorzystamy w przyszłości- bez zbędnych trendowych detali, które niebawem staną się demode.