poniedziałek, 27 września 2010

Co modne, (nie tylko) z Paryża pochodne

To dziewiętnastowieczne powiedzenie przytaczam nie bez przyczyny. Czasy się zmieniły, a dzięki polskim  projektantom nastąpiła dezaktualizacja podobnych przysłów. Nie tylko bowiem zachodnie kolekcje urzekakają świat mody- na tym etapie nasze ojczyste ubrania mogą już tylko przewyższać wzornictwem i poziomem wykonania te zagraniczne. Dowodem na docenienie w świecie mody polaków było zaproszenie na nowojorski tydzień mody Ewy Minge, która nas nie zawiodła, a kolekcje jaką pokazała zachwyciła krytyków i nabywców. Ubrania projektantki na sezon wiosenno-letni 2011 roku emanują kobiecością, delikatnością i zmysłowością. Zawsze byłam fanką Ewy i mam wrażenie, że z roku na rok Minge staje się coraz lepsza w tym co robi. Kolekcja jaką mieliśmy przyjemność oglądać na pokazie MBFW jest niezwykle lekka i stanowi odzwierciedlenie najlepszych trendów w modzie jakie na nas czekają w przyszłym roku. Minge ma swój specyficzny sznyt, nigdy nie stawia na chłopięcy styl, który ostatnio królował na pokazach. Ewa stosuje dziewczęce, niewieście kroje podkreślając seksowne kształty kobiecego ciała.


























2 komentarze:

  1. Tak, to prawda, choć nieraz mam wrażenie, że jej stroje łatwiej nosić paniom przy kości. Niektóre kreacje pani Minge nie leżały na mnie najlepiej (na modelkach ze zdjęć tego nie widać, bo to wiadomy zabieg), natomiast u kobiet przy kości stroje te ukrywały to, co miały ukrywać i równie doskonale podkreślały to, co miały podkreślać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta kolekcja faktycznie przyjemna dla oka, natomiast na samą pania Ewę patrzeć nie mogę...

    OdpowiedzUsuń

Na dyskusję o modzie jestem otwarta, słucham: